A może najpierw:
Do czego się spakować?
Do wygodnego plecaka.
O ile nie planujemy całego pobytu spędzić w wygodnym hotelu, do którego nas dostarczą i wniosą walizki to plecak będzie najlepszym rozwiązaniem.
Przy wyborze odpowiedniego plecaka warto zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze pojemność. Warto, aby plecak nie przekroczył wymaganej przez większość linii lotniczych wielkości, abyśmy mieli możliwość zabierać go jako bagaż podręczny. Zazwyczaj 40-50 litrów to idealny kompromis pomiędzy objętością niezbędną do zapakowania podróżniczego ekwipunku, a naszą wygodą przy noszeniu i wymogami linii lotniczych.
Druga sprawa to możliwość otwierania plecaka na całej długości, żebyśmy nie musieli wyciągać wszystkich rzeczy aby dostać się do schowanych na dnie przedmiotów. To jest absolutna konieczność!
Fajnie gdyby miał jakieś schowane wewnętrzne kieszonki, gdyby miał podzieloną główną komorę, ale zamek z boku plecaka jest niezbędny!
Szerokie ramiona plecaka i szeroki pas biodrowy. Wypróbujmy plecak w sklepie. Musi być wygodny, spędzi z nami dużo czasu.
No i w końcu co powinno znaleźć się w plecaku:
* jak najmniej ubrań
żal miejsca w bagażu. Ja miałam komplety na 7 dni i to było za dużo. Z perspektywy czasu przeliczyłabym jaki okres najdłużej będę pozbawiona możliwości przeprania sobie ubrań, dodałabym jeden komplet na wszelki wypadek. Pamiętajcie, że to wszystko trzeba nosić na plecach, jeśli planujecie się przemieszczać tak intensywnie jak my.
żal miejsca w bagażu. Ja miałam komplety na 7 dni i to było za dużo. Z perspektywy czasu przeliczyłabym jaki okres najdłużej będę pozbawiona możliwości przeprania sobie ubrań, dodałabym jeden komplet na wszelki wypadek. Pamiętajcie, że to wszystko trzeba nosić na plecach, jeśli planujecie się przemieszczać tak intensywnie jak my.
Praliśmy w
rękach, ale na każdym kroku widzieliśmy pralnie, do których można było
oddać swoje ciuchy i za drobną opłatą odebrać je czyste, poskładane i
uprasowane.
Najlepiej sprawdzały się takie sportowe koszulki z lekkiego materiału, które szybko wysychały w tym wilgotnym klimacie. Warto zabrać t-shirty
zamiast koszulek na ramiączkach - ochronią ramiona od słońca, a jeśli
zdarzy się nam odrobinę je podpiec to będą błogosławieństwem, gdy będzie
trzeba przetaszczyć swój plecak.
Ja zwykle zabieram jedną sukienkę w razie bardziej eleganckich wyjść, lub gdy chciałabym przywieźć ładne zdjęcia.
* bluza z długim rękawem
Zabrałam na wszelki wypadek i bardzo się przydawała, wielokrotnie! Nie musi być bardzo gruba. Nam służyła głównie podczas podróży skuterem, wieczorami, po zachodzie robiło się naprawdę chłodno. Słońce chowa się za horyzontem dość wcześnie (około 18), więc często zdarzało się nam nie wyrobić z powrotem do hotelu.
Zabrałam na wszelki wypadek i bardzo się przydawała, wielokrotnie! Nie musi być bardzo gruba. Nam służyła głównie podczas podróży skuterem, wieczorami, po zachodzie robiło się naprawdę chłodno. Słońce chowa się za horyzontem dość wcześnie (około 18), więc często zdarzało się nam nie wyrobić z powrotem do hotelu.
Bluza przydawała się też przy
dłuższym przebywaniu w klimatyzowanych pomieszczeniach takich jak
lotniska, poczekalnie w portach, w samolocie i na promach. Nigdzie tak
nie zmarzłam jak tam. Uwaga, można się przeziębić. Filipińczycy
uwielbiają klimę.
W Internecie znalazłam też informację, że
podczas trekkingu w wyższe partie ( my szliśmy na Hibok, Hibok na
Camiguin) również można zmarznąć. U nas się to nie potwierdziło. A nie
mieliśmy szczęścia z pogodą.
* Długie spodnie – idealne na podróże kiedy trzeba przetrwać zbyt mocno nastawioną klimę.
* Klapki i addidasy
– tylko takich butów używałam. Klapki były na co dzień, Adidasy na
podróże, bo zajmowały za dużo miejsca w torbie i raz przydały się
podczas trekingu na Hibok Hibok. Za to Kamil, fan zabudowanego obuwia
nie rozstawał się z adidasami, ale klapki również od święta zakładał.
Miałam ze sobą jeszcze sandałki, przeleżały cały wyjazd w plecaku.
* Dwa komplety stroju kąpielowego
– często jeden wciąż był mokry, a ja mogłam komfortowo nosić suchy. A
często nosiłam go zamiast bielizny na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo
gdzie nas poniesie!
* Sprzęt do snorkelingu –
według Internetu nie ma potrzeby zabierania go ze sobą i pozwolę sobie
nie zgodzić się z Internetem. Kamil zabrał maskę i rurkę, nie targaliśmy
ze sobą płetw. Ja miałam tylko maskę ze specjalnymi szkłami
korekcyjnymi zakupionymi w Decathlonie. Resztę mieliśmy bez problemu
dokupić na miejscu w dużo lepszych niż w Polsce cenach. No i nie było to
prawdą. W sklepach dla lokalsów nie znaleźliśmy sprzętu do snorkelingu,
były jedynie chińskie buble w sklepikach w turystycznych częściach
wyspy. Tak kupiliśmy strasznie drogą i uszkodzoną rurkę dla mnie. Bo
płetw w ogóle się nie udało.
W miejscach komercyjnych dało się
sprzęt pożyczać, często w cenie wycieczki (mam na myśli: Balicasag z
Boholu, Camiguin – zatopiony cmentarz oraz sanktuarium przydacznic
olbrzymich oraz island hooping z El Nido). My nie mieliśmy czasu na
samodzielne szukanie snorkelingowych punktów. Nie mieliśmy też sprzętu,
więc nie szukaliśmy… Ale teraz uważam, że jeżeli ktoś chciałby
snorkelować w innych miejscach niż wymienione, lub odkrywać podwodne
życie poza utartymi szlakami obowiązkowo musi zabrać sprzęt ze sobą.
* Buty do wody – niezbędne! Można je kupić na miejscu w podobnych do
polskich cen. My wzięliśmy ze sobą i mocno eksploatowaliśmy. Przydały
się podczas wypadu nad wodospady, na kamienistych plażach, a w El Nido
były obowiązkowe podczas wycieczek. Jeżeli ktoś ich nie posiadał
zmuszony był pożyczyć w turystycznym biurze.
* Czapka od słońca i przeciwsłoneczne okulary – ochrona przede wszystkim.
* Ręczniki z mikrofibry! - uwielbiam człowieka, który je wymyślił. Na początku nie byłam przekonana. Zawsze wydawało mi się, że są nieprzyjemne w dotyku i nie zbierają wody. Ale znaleźliśmy przed wyjazdem milutkie ręczniki w Decathlonie. W różnych kolorach, zajmujące niewiele miejsca po zwinięciu i rzeczywiście wysychające w momencie. Jeden z moich ulubionych podróżniczych gadżetów!
* Dokumenty – to
dobry zwyczaj skserować sobie paszport oraz dowód osobisty i schować w
bezpiecznym miejscu. W przypadku zaginięcia dokumentów prościej
udowodnić swoją tożsamość w ambasadzie.
* Prześcieradło
– my nie wzięliśmy, bo nie mogliśmy dostać odpowiednio cienkiego i
lekkiego, a zabraliśmy się za to zbyt późno. Ale rzeczywiście pościel,
którą dostawaliśmy nie była czysta i bardziej komfortowo byłoby we
własnym prześcieradle.
* Tampony – dało się je
kupić jedynie w bardzo turystycznej części Filipin - na Alona Beach na
Panglao. Specjalnie zaglądałam do różnych sklepików zainteresowana
faktem z Internetowych przewodników, że jest to towar nieosiągalny. I
rzeczywiście jest, lepiej zabrać ze sobą.
* Kosmetyki - na
Filipinach wszystko było dostępne, w podobnych do Polskich cenach.
Trzeba uważać podczas kupowania, bo sporo kosmetyków miało w składzie
substancje wybielające.
* Krem do opalania – owszem można kupić na miejscu, ale był drogi. Za to
SPF jaki sobie wymarzycie, największy jaki widziałam 250. Słońce jest
bardzo silne, w południe nie do wytrzymania. Pamiętajcie, żeby nie
smarować się kremem przed pływaniem na rafie koralowej. Chemia niszczy
korale!
* Moskitiera – jaki to komfort spać bez
obawy o przebudzenie w towarzystwie nocnych gości. Zdarzały się nam w
pokoju jaszczurki, mrówki, komary i inne paskudztwa.
* Waga do bagażu – jaki przydatny gadget. Pozwalał się w idealny sposób przepakowywać, zwłaszcza przed podróżami samolotem.
* Woreczki strunowe –
wszystkie nasze przedmioty zapakowaliśmy w strunowe woreczki. Ciuchy
świeże, nie mieszały się z tymi zużytymi, wszystko po odpompowaniu
powietrza zabiera mniej miejsca. Fajny patent.
* Przejściówki do gniazdek – angielskie. Ale często w hotelach znajdowały się gniazdka uniwersalne, które nie potrzebowały żadnych przejściówek.
* Złodziejka - jeśli macie sporo sprzętu do naładowania. Często w pokoju zdarzały się pojedyncze gniazdka, a dzięki rozgałęziaczu mogliśmy bez problemu naładować telefony i baterie do aparatu.
* Złodziejka - jeśli macie sporo sprzętu do naładowania. Często w pokoju zdarzały się pojedyncze gniazdka, a dzięki rozgałęziaczu mogliśmy bez problemu naładować telefony i baterie do aparatu.
* Czołówka – na filipińskich ulicach nie ma oświetlenia, wracanie po zmroku jest przyjemniejsze z latarką.
* Sznurek
– wielofunkcyjny. Rozwieszaliśmy na nim pranie, przymocowywaliśmy
bagaże do skutera, a na pewno dało się dla niego wymyślić więcej
zastosowań.
* Silvertape – nie przydał się, ale mógł do wszystkiego!
* Elektronika –
To już każdy w swoim zakresie powinien ocenić jaki sprzęt jest mu
niezbędny. My mamy tego sporo, lubimy przywozić z podróży dużo
materiału.
W naszym przypadku w bagażu ląduje lustrzanka, kamerka
gopro z akcesoriami, dwa telefony, powerbanki, dodatkowe baterie,
zapasowe karty pamięci, czasem dysk zewnętrzny. Ostatnio do ekipy
dołączył dron - Maniek. Zwykle wylatuje z nami też mały laptop, do
którego po każdym dniu zgrywamy wszystkie filmy i zdjęcia, żeby zwolnić
miejsce na kartach pamięci. Czasami tworzymy też na kartach pamięci
dodatkowe kopie i rozmieszczamy je w różnych miejscach, aby w razie
kradzieży lapka nasze pliki nie ucierpiały.
- Leki przyjmowane przewlekle
czyli leki np na nadciśnienie tętnicze, choroby serca, cukrzycę, niedoczynność tarczycy, leki na alergię - wszystkie te, które na co dzień zalecił nam lekarz. Warto wziąć leki wyliczone na ilość dni, które spędzimy na urlopie, plus zapas na wszelki wypadek.
! Warto przed wykupieniem recepty skserować ją i kopię zabrać do bagażu. Podczas kontroli lotniskowej pracownicy mogą poprosić o jej pokazanie.
- Leki przeciwgorączkowe oraz przeciwbólowe
paracetamol (500mg - maksymalnie można przyjąć 6x/ dobę),
ibuprofen (400 mg - maksymalnie 4x/dobę).
! Pamiętajcie, że jeżeli gorączka pojawi się po ugryzieniu komara bezpieczniej jest przyjmować paracetamol. Ibuprofen i inne NLPZ zwiększają ryzyko krwawień w krwotocznej gorączce Denga.
- Na ból brzucha
No-spa – działa rozkurczowo, idealna przy bólach brzucha. 40mg, maksymalnie 3x/dobę.
- Leki na biegunkę podróżnych
Nifuroksazyd - lek przeciwbakteryjny. 200mg maksymalnie 4x/dobę.
Loperamid 4mg (2 tabl. po 2 mg po pierwszym luźnym stolcu, następnie 1 tabletka po każdym luźnym stolcu. Maksymalnie 16 mg/dobę)
Probiotyk - można przyjmować w trakcie biegunki. Jedna tabletka dziennie.
ELEKTROLITY! do rozpuszczenia w wodzie. Podratują nas po infekcji.
Możecie zgłosić się do lekarza, który przepisze receptę na antybiotyk.
- Na zapalenie pęcherza
Furazydyna 100mg (2 tabl po 50mg w pierwszym dniu leczenia 4x/dobę. W kolejnych dniach 3x/dobę). Leczenie trwa tydzień.
- Alergia
Leki przeciwhistaminowe – np. Zyrtec dostępny bez recepty.
- Maść na ukąszenia
- Sprey na komary z DEET
- Octanisept do odkażania ran i robienia opatrunków.
- OPATRUNKI na drobne rany: plastry, bandaż elastyczny, bandaż dziany, gaza sterylna, pęseta, sterylna igła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz